Translate

wtorek, 31 grudnia 2013

Pod wódeczke śledzik.

Szybki śledzik, pod wódeczke idealny, pod herbatke zreszta też.
Śledzik urody wątpliwej, w tłuste kalorie opływający, smakiem wszystko wynagradzający ;)
Śledzik ten ostrzec muszę, że mocno uzależnia, na jednym kawałku przestać nie sposób.


poniedziałek, 30 grudnia 2013

Porozpieszczajmy się

Miłość do czekolady ujęcie 1.
Gotować kocham, jeść jeszcze bardziej. Zmysł smaku daje nam chyba jedna z największych przyjemności jakie możemy sobie zaserwować w dzień powszedni, bo że od święta to wiadomo.
Przepis z książki (prezent podchoinkowy) Ani Starmach Pyszne 25 jest tak banalny a trufle tak pyszne, czekoladowe, że nie mogłam nie spróbować, troche go tylko modyfikujac.
Porozpieszczajmy się jeszcze troche w tym roku, bo od Nowego wiadomo: dieta. ;)



Składniki na 13 sztuk przyjemności
- tabliczka czekolady mlecznej (100g)
- tabliczka czekolady gorzkiej (100g)
- 200g serka mascaropne i tutaj miała miejsce owa modyfikacja z braku mascarpone użyłam Serka Mój Ulubiony
- 50g herbatników maślanych
- ok 2 łyżek kakao (50g)

Czekoladę łamiemy i roztapiamy w kąpieli wodnej (garnek z goraca woda do ktorego wkladamy naczynie- moze to byc mniejszy garnuszek, badz miska, z czekolada, mieszamy do roztopienia czekolady). Herbatniki kruszymy drobno. Czekoladę nieco studzimy- dajemy jej 5 minut wytchnienia, po czym dodajemy serek, mieszamy, potem herbatniki, mieszamy. Masę wkładamy na 10 minut do zamrażarki, ewentualnie dla bardziej cierpliwych na ok 4 godziny do lodówki. Następnie formujemy zgrabne bądź też nie kulki, wielkości orzecha włoskiego, obtaczamy w kakao i fertig! Mozemy przełożyć do papilotek i schłodzić jeszcze nieco w lodówce.




Myślę, że z filiżanką kawy z kropelką lub 15 rumu będą idealne.




niedziela, 29 grudnia 2013

Jest!




I przybyło nas troche w te Swięta, biblioteczka nam się powiększyła właściwie.
Jest i Książe w cukiernii (jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki), Pinokio (niesamowite ilustracje), Naciśnij mnie, Cecylka, Knedelek i Boze Narodzenie, Serce w butelce, Chlopiec i pingwin, Kiedy kiedyś, czyli Kasia, Panjan i Pangór (pokazuje jak oswoić się ze śmiercią), są wreszcie dwie pozycje Tolkiena: Pan Błysk i Listy Świętego Mikołaja- Tolkiena twórczość sympatią szczególną darzę i chłonę ją z przyjemnością niemała, dlatego też znalazły się w Marysinej biblioteczce.




Jest i wyczekana wersja pop-up How Santa really works. Tutaj szczegolne podziękowania- Gosia Twoja pomoc okazała się nieoceniona, dziękujemy :)




Książkę przeglądałam całe Święta bo tak dzieciństwo mi przypomina i sentyment taki mam do ksiażek 3d z których co rusz przy otwarciu coś wyskakuje, że z przyjemnością się nią podzielę. Zachwyci myślę każdego.


Polska wersja książki myślę, że jest równie urokliwa i  także ma to "coś".
A wygląda tak:


 A w środku znajdziemy odpowiedzi na nurtujące pytanie, bo które dziecko nie chciałoby wiedzieć skąd Mikołaj właściwie wie, że bylo grzeczne i co jest ABW, skąd się biorą prezenty, czy wreszcie jak Mikołaj przez ten komin włazi.


Myślę, że obydwie pozycje są tak fajne po prostu, że mogę z czystym sercem polecić je każdemu kto chce zaszczepić dziecku swemu ten dreszczyk wiary w Świętego Mikołaja i rozwiać parę nurtujących wątpliwości.



piątek, 27 grudnia 2013

Last Christmas.....


Choina (żywa, innej sobie nie wyobrazam, i co z tego że igły z dywanu to jeszcze z zeszłorocznej znajduje) nasza prezentuje sie tak:


są i bombki pamiętające dzieciństwo moje, i laski cukrowe których urokowi oprzeć się jakoś nie umiałam...



renifer drewniany, piernik korzenny lukrowany



na biegunach miś, też drewniany, orzechy włoskie, bo takiej jakiejs swojskości dodają



A ten delikatny, dyskretny blask lampek choinkowych uwielbiam, jak ściemnia się i w pokoju tylko to cieple, przytulne swiatło....
 Opłatek przełamany, życzenia złożone "że zdrowia bo najważniejsze, że miłości, marzeń spełnienia", kolędy odśpiewane, prezenty rozpakowane, +2kg na wadze, w lodowce resztki raczej. Efektu poswiatecznego, caly rok czeka się na ten dzien, trzy wlasciwie, a one tak "pstryk" nic sobie z tego nie robiąc mijaja w tempie nader szybkim i znowu rok caly czekania.

A z prezentów cieszyliśmy się tak:




Marysia nasza coż wiele mówić najbardziej zainteresowana była kartonami i opakowaniami po prezentach. Ech jak to niewiele do szczescia trzeba jednak.....



 

niedziela, 22 grudnia 2013

O ja piernicze!

Córko wiedz, że matka Twoja w ciemię bita nie jest i pierniki piec potrafi! I gwiazdki, serca i choinki też jakby co, to niech nam w piękne boczki idzie, bo że w cycki to nie ma na co liczyć.
Tak i u nas wreszcie zapachniało cynamonen korzennym i imbirem lekko w język piekącym.



piątek, 20 grudnia 2013

Blaszany bębenek


A to się pochwalę....Wygraliśmy Candy u Blaszany bębenek. Mamy kurke, metkowa, z dziobem jak na kure przystalo, czerwonym, mamy sowke z oczami, ślepiskami nawet, wielkimi jak to sowie, mamy girlande z choragiewkami, ktore zawisly dumnie na sczebelkach łóżeczka.
 Miłe to jest szczególnie, bo wygrać w życiu to mi sie raz tylko zdarzyło bilet do kina, jednoosobowy zresztą (swoją drogą kto wymyślił żeby do wygrania był bilet dla jednej osoby?), bilet jak to bilet datę ważności miał i się gdzieś zawieruszył, a znalazał się jak już dawno nieważny był, cóż, bywa. Tym razem dowody namacalne wygranej są i nie zapowiada się, żeby miały zaginąć. Kurak już siedzi na Marysinych kolanach, ale jaj to chyba nie zniesie, no cóż.



środa, 18 grudnia 2013

Nic nie zrobione




Kurze na szafie- są
Okna umyte- nie są
Płytki w łazience czyste- nie są
Firanki świeże- nie są
Prezenty kupione- są
Prezenty zapakowane- nie są
Pierniki nieupieczone- są
Lampki i bombki na strychu odnalezione- nie są


Duchu Świąt gdzieś Ty?



Pozdrowienia specjalne dla we grochy :)

wtorek, 17 grudnia 2013

Lista życzeń









Grudzień do myślenia o cierpieniu nie nastrajają, a gdzia tam. Po co o niepełnosprawnym dziecku myśleć, jakieś brzydkie toto takie, lepiej na swoje spojrzę, bo ładne, uśmiechniete, rumiane jak to jabłko wrześniowe i aż miło się patrzy. Jakoś tak niewygodnie, uwiera troche jak w bucie kamyk, raczej o czymś miłym pomyślę, że sernik to w tym roku na spodzie kruchszym, a do makowca rodzynek więcej zdecydowanie dać trzeba.
Wrzucę Wam ten kamyk na minut 5.

"Zburzmy mur, dzielący Cię od rodziców dzieci niepełnosprawnych oraz tych rodziców, którzy przeżywają żałobę po utracie swojego dziecka. To mur z niedomówień, strachu, niewiedzy i niezręcznej ciszy. Jego zburzenie pozwoli Ci dowiedzieć się, jak pomagać, nie krzywdząc i nie przekraczając granicy, jest to głos rodziców. Lista życzeń rodziców wygląda tak:

1. Jednym z moich największych marzeń jest, aby moje dziecko było zdrowe.

2. Moje dziecko- pomimo choroby, niepełnosprawności- żyje, rozwija się. Nie odwracaj się ode mnie tylko dlatego, że nie urodziłam zdrowego dziecka.

3. Po postawieniu diagnozy może mi być wyjątkowo ciężko przyjąć prawdę. Mogę płakać, wydam Ci się załamana. Ale nie opuszczaj mnie, gdyż teraz właśnie bardzo Cię potrzebuję.

4. Rozmawiaj ze mna, nie rezygnuj z kontaktów. Czasem wystarczy zwykłe pytanie, jak się czuje dziecko i jak sobie radzimy. każde zainteresowanie moim dzieckiem pomaga mi w trudnych chwilach.

5. Chciałabym, abyś nie czuł się zażenowany widokiem mojego chorego dziecka. Jeśli jednak jego widok jest dla Ciebie trudny do zaakceptowania, spróbuj się przemóc. Gdy zobaczę, że jest Ci ciężko, pomogę Ci, tylko nas nie unikaj.

6. Jeśli miniesz nas na spacerze, spotkasz w sklepie czy w kinie, uśmiechnij się do nas. Dla rodziców chorych, niepełnosprawnych dzieci, zwykły spacer, kontakt z "normalnym" światem, bywają niekiedy trudne i stresujące.

7. Chciałabym, abyś spotykając moje dziecko, nie przyglądał mu się jak ciekawostce medycznej. Ono widzi Twoje spojrzenie i rozumie, że przykuwa uwagę. Zachowaj zdrowy umiar pomiędzy ciekawością a obojętnością.

8. Jeśli chciałbyś dowiedzieć się czegoś o chorobie mojego dziecka, po prostu spytaj. Oczywiście postaraj się zachować delikatność, ale lepsza jest rozmowa na temat choroby, niż krępująca cisza.

9. Nie bagatelizuj choroby mojego dziecka. Dla mnie, z chwilą jego narodzin czy diagnozy, skończyły się marzenia o w pełni szcześliwym rodzicielstwie. Jego choroba jest dla mnie wyjątkowa. Nie chcę jej porównywać z innymi, gorszymi przypadkami.

10. Smutek, żal to pierwsze uczucia, jakie pojawiają się wraz z chorobą dziecka. I niestety- pomimo prób normalnego życia- te uczucia wracają. Nie oddalaj się wtedy ode mnie. Jeśli nie wiesz, jak pomóc, przytul mnie w milczeniu, ale bądź.

11. Gdy w moich wypowiedziach pojawi się optymizm, nadzieja, nie gaś tych uczuć czarnym wizjami przyszłości. Rodzice chorych dzieci mają tych wizji aż nadto.

12. Moje dziecko poza chorymi częściami swego ciała czy umysłu, ma jeszcze wiele cech, o których możemy porozmawiać. Nie unikaj zwyczajnych pytań o dziecko, one pozwalają nam być bliżej normalnego życia."
Zacytowany powyżej tekst to fragment pochodzi z kwartalnika Fundacji Gajusz.


5 minut minęło, można już nieszczesny kamyk z buta wyrzucić.




Film powyzszy o dzieciach nie jest, ale mysle, że pieknie pokazuje jak dac chwile radosci i beztroskiego usmiechu.

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozlaźle...

Jakoś te dni wszystkie takie rozwleczone, rozlazłe jak sweter po babci prawie... A sennosc taka ogarnia z wszechstron, że nosa wyściubić za próg się nie chce. I ma sie ochote wtulać we wszystko (ze juz najchetniej w ciepłe ciało Męża swego nie wspomne). Jakoś spokojniej, w tempie zwolnionym, herbaty z rozwagą naparzę, a ten paproch z podłogi to jutro może podniosę... 





czwartek, 12 grudnia 2013

Zimą tylko...

A morze to kocham tylko zimą, kiedy gram ludzi (nie to co latem, kiedy tłuszcz ludzka wyleguje się, każdy w swoim grajdole, prymitywne toto takie, rzecz by się chciało), a kilogram muszli po sztormie, i wiatr przejmujacy tak ze chyba z wszystkich żali i smutkow człowieka oczyści, i godzine, dwie, trzy siedzieć i gapic się i wsłuchiwac się w ten szum...
Mężu nad morze poproszę.


poniedziałek, 9 grudnia 2013

Czym zająć dziecko, czyli aleś matko wymyśliła.

Chcesz wyjść raz na miesiąc, co ja gadam na miesiąc na dwa nawet(!) ze znajomy się spotkać, film jakiś wreszcie obejrzeć, że już o kinie nie wspomnę nawet, teatr (egzotyka jakaś), dziecko jakimś siódmym zmysłem chyba (bo nie wiem jak inaczej niby) wyczuwa, wywęszy, zwietrzy w te pędy, że chcesz pobyć sama, samiuśka, przez godzinę choć tą wolną świnią dziką się stać, beztrosko po sklepach poswawolić, nacieszyć się jak głupek każdym majonezem czy tam kiełbasą krakowską nawet. Wyłączyć się i o pieluchach, zupkach i innych cholerstwach na chwilę choć nie myśleć, bo kto mi zabroni? A zabroni! Nie miej złudzeć, dziecko Cie wyczuje, i tak właśnie, że ryczeć teraz będę drzeć się nawet i jakby co to spać wcale nie mam zamiaru, więc nawet nie probujcie.

Oto 6 sprawdzonych czasoumilaczy, czyli jak wyrwać chwilę dla siebie.

Taktyka nr 1 "na głupa". Podsuwanie ukradkiem, że niby niechcący urządzeń typu myszka, pendrive, zegarek, wąż od laktatora (efekty szczególnie zadowalające i niespodziewane zainteresowanie przezroczystym kawalkiem węża).

Taktyna nr 2 czyli "mała gastronomia". Kiełbasa zwyczajna, a najchętniej kabanos francuski (niech sobie przecież gust od maleńkości wyrabia) potrafi skutecznie zajać dziecko na 15 minut, działają również chrupki typu flips, jak również wafle.

Taktyka nr 3 "na elektyryka". Wszelkie kable, kabelki, im bardziej gumiaste i sprężyste tym lepiej.

Taktyka nr 4 "na farmacetę". Opakowania po tabletach, jak również papierowe metki są tak interesujące jak żaden misiek, klocki czy inne zabawki moga nie istnieć.

Taktyka nr 5 "na kioskarza". Gazety, czasopisma, tygodniki, Fakt nawet, pozwalają rozładować emocje małego człowieka jak nic, frustracji dać ujście. Targanie, szarpanie, rozrywanie, wszystkie chwyty dozwolone (mała uwaga, jednym okiem zerkamy, czy aby mała rączka cichaczem nie upchała kawałka do ust).

Taktyka nr 6  "na desperata", czyli nie zważając na jęki i zawodzenia, udając że słuch to już nie pierwszej młodości mamy,  podrzucamy dziecko babci i tutaj dzikie świnie szaleją nawet kilka godzin w błogiej ciszy i beztrosce.


Nasze zabawiacze, czasoumilacze wyglądają tak:




I nikt juz nie powie jakie te zabawki drogie, czego to juz nie wymysla... A moze by tak pod choinkę pęczek kabanosów? :)

niedziela, 8 grudnia 2013

Cieplej mi....

A to niech bedzie przy tym sniegu, wietrze, mrozie zamyslmy sie troszke, przy herbaty kubku, czekolady, tak czekolady chyba lepiej, a już przy kominku, przy drzewie strzelajacym to juz podumać można aż miło...


Gdybym zaniosła pod Twe progi
prośbę o zdrowie (tylko dla mnie),
skarżąc się na mój los ubogi,
że mnie tak często w plecach łamie...

Gdybym poprosiła Cię o volvo,
willę z basenem (raczej krytym)
i jakąś dobrą spółkę z o.o.,
bym mogła czerpać zeń profity...

Gdybym już żyła w dobrobycie,
nie nękałby mnie los ponury,
urząd chciałabym mieć na szcycie (!),
(żeby na bliźnich patrzeć z góry).

Kiedy z ufnością i westchnieniem,
przed tron Twój takie prośby złożę,
mając nadzieję na spełnienie...
Racz NIE wysłuchać mnie mój Boże.

                        Mieczysława Starościak
(wiersz przeczytalam kiedys u Julii i zauroczyl mnie straszliwie)






czwartek, 5 grudnia 2013

Marysina biblioteczka

Zapach książek uwielbiam szczególnie takich świeżutkich jak te bułeczki, z księgarni wprost.
Że książki warto czytać, że wyobraźnie rozwijają, że uczą, że rozśmieszyć mogą i do łez doprowadzić, że czas zatrzymują,  że w inny świat przenoszą jedną nogą to wie każde dziecko (może takie 8 miesieczne to jeszcze nie, choć w sumie to kto tam wie), wprawdzie dorosłym nam czasem sie zapomni ta mądrość i dopiero w statecznym wieku gdy czasu przesadnie dużo się robi, się ona przypomni.
Marysina biblioteczka na dzień dzisiejszy wygląda tak:







Mamy:

A

Andersen Hans Christian  Baśnie
Anderson Lena   Lato Stiny
Andrus Artur  Bzdurki, czyli bajki dla dzieci i innych



B

Berner Rotraut Suzanne  Zima na ul. Czereśniowej
Bieńczyk Marek   Książę w cukiernii
Bloch Serge   Uczucia, co to takiego
Bloch Serge   Życie, co to takiego
Bravi Soledad   Minibiblia
Bravi Soledad   Księga dźwięków
Brzechwa Jan Pchła   Szachrajka

C
Cerazy Kasia   Pan Pierdziołka spadł ze stołka (uśmiech sam ciśnie się na usta :)
Cerazy Kasia   Nowe fikołki Pana Pierdziołki
Chmielewska Iwona   Pamiętnik Blumki 
Cieślak Ola   Od 1 do 10 
Collodi Carlo   Pinokio. Historia Pajacyka

D
Durand Delpihne   Mój dom


F
Frazee Marla   Święty Mikołaj zna się na Świętach
Frączek Agnieszka   Siano w głowie, czyli trafiła kosa na idiom
Fredro Aleksander   Małpa w kąpieli

G
Grimm Bracia   Baśnie dla domu i dla dzieci

H

Huygen Wil   Skrzaty (to była miłość od pierwszego wejrzenia przyznaje)

J

Janczarski Czesław   Miś Uszatek 
Jeffers Oliver   Serce w butelce 
Jeffers Oliver   Chłopiec i pingwin

K
Kaspedke Grzegorz   Ostrożnie!
Konopnicka Maria   Stefek Burczymucha
Krzyżanek Joanna   Cecylka, Knedelek i Boże Nrodzenie

L
Leblanc Catherine   Jak pokonać wilki
Liao Jimmy   Dźwięku kolorów
Liao Jimmy   Jak bawi się nami miłość

M
Matuszczak Marta   Ciało. Jak to działa
Mikołajewski Jarosław   Kiedy, kiedyś, czyli Kasia, Panjan i Pangór 
Mikołuszko Wojciech   Tato, a dlaczego?
Mikołuszko Wojciech   Tato, a po co?
Mizielińska Aleksandra Daniel   Dawno temu w Mamoko
                                                Mam oko na ltery
                                                Mam oko naliczby
                                                Mapy

                                                Pora na potwora
                                                 
Musierowicz Małgorzata   Musierowicz na Gwiazdkę

N
Nordqvist Sven   Goście na Boże Narodzenie

O
Onishi Satoru   Kto się schował

P

Płociska Aleksandra   Drugie urodziny prosiaczka
Pokorska Marta   Arcytrudny alfabet 
Praca zbiorowa   365 bajek na każdy dzień roku
Praca zbiorowa   Baśnie do poduszki

S

Antonie de Saint Exupery   Mały książę 
Schmidt Eric Emmanuel   Oskar i Pani Róża
Skowrońska Małgorzata   Chłopiec z Wadowic
Snow Alan Jak pracuje   Święty Mikołaj
Snow Alan   How Santa really Works wersja pop-up (rewelacja :)
Szulyovszky Sarolta   Wdzięczy kwiat

T
Taback Simms   Płaszcz Józefa (ponoć uczy dzieci szanować zabawki, zobaczymy)
Tollegen Toon   Nie każdy umiał się przewrócić
Tove Jansson   Muminki. Księga pierwsza
Tuwim Julian   Abecadło
Tuwim Julian   Lomotywa   


U
Ude Ifi  Zebra

W

Widłak Wojciech   Pan Kuleczka
Wilk Paulina   Przygody misia Kazimierza



Jakies sugestie co do powiekszenia listy? :)

wtorek, 3 grudnia 2013

List do Córki

Córeczko miłość to czuwanie czwartą noc już z kolei bo gorączka i zasnąć nie sposób,
to tulenie w ramionach chociaż za oknem noc już późna i cisza dookoła,
to uśmiech, mimo że w środku płakać się chce,
to wstać o 3 w nocy żeby zakryć stopy gołe,
to szeptanie do ucha historii wymyślonych, mniej prawdziwych lub bardziej.
Córeczko pamiętaj że patrzeć z góry można tylko wtedy kiedy pomagasz się podnieść,
że przy kubku herbaty, każdy problem jest mniejszy,
że na kolanach i z różańcem w ręku można wiele,
i nie daj sobie wmówić że Boga nie ma,
że aborcja jest kiedykolwiek rozwiązaniem, pamiętaj że to zawsze zabójstwo a człowiek nigdy nie przestaje być człowiekiem nawet jak ma tylko milimetr czy pół i gołym okiem go nie widać.
Pamiętaj że serce matki jest zawsze przy dziecku.
 że każdy błąd można naprawić, choćby najprostszym: przepraszam,
że człowieka nie ocenia się po tym ja wygląda,
że człowiekowi zawsze trzeba dać drugą szansę,
że uczciwość i szczerość to cechy dzięki którym będziesz mogła spojrzeć w oczy każdemu.
Pamiętaj że człowiek który nie szanuje ludzi starszych nie jest wart Twojej przyjaźni,
że szczególnie od chorego, upośledzonego można się wiele nauczyć,
czasem jest to o wiele więcej niż myślisz. 
Pamiętaj że zawsze możesz się podzielić tym co masz choćby to było niewiele.

Kocham Cie Córeczko.


poniedziałek, 2 grudnia 2013

Żoną jestem tylko w weekendy…


Pospij dłużej mówi…. Przykrywa czule, kocem otula żeby czasem plecy gołe nie wystawały...
Drzwi cicho zamyka żeby płaczu jej i smiechu Ich nie słyszeć, żeby poleżeć w spokoju dłużej…
Ze zmartwieniem się przyjrzy, że blado dzisiaj wygladasz zauważy, herbaty zrobie mówi…
I skarpety swoje ulubione przyniesie jak stwierdzam ze w stopy mi zimno straszliwie…
Bezcenne, Twój oddech na poduszce tuż obok i wiedzieć ze jesteś na wyciagnięcie ręki….

Żoną jestem tylko w weekendy…


 
Zdjęcie ilustris.pl

piątek, 29 listopada 2013

Po tacie, no cóż....

A oczy ma tak lazurowe niesamowicie, jak błekit nieba bezkresne, caly tata mówią, no cóż....
I dołeczki gdy uśmiechem nas z rzadka uraczy, cały tata mówią, no cóż...
I bródka malutka, kreską uroczą przecięta, cały tata mówią, no cóż....
I patrzy tak mądrze, z rozwagą się zamyśli, po tacie na pewno, no cóż...
I szukam gdzie swój ślad ja zostawiłam bo przecież musi być taki czyż nie...?
Nos chociaż może? Jednak też nie bo malutki, prosty, zgrabny po tacie bezsprzecznie, no cóż...
Każdy kawałek ciała, centymetr po centymetrze śledzę...
A jest! No uff... Na nóżce zgrabnej (po tacie no cóż...) cellulit sie znaczy wyraźnie po matce, no cóż...


środa, 27 listopada 2013

Trudny przypadek nam się trafił...


Trudny przypadek nam się trafił, może w sumie to nawet dość osobliwy, wybitny, nietuzinkowy, unikat może…?  W żadne schematy wpisać się nie daje.
A pytali co będzie? Dziewczynka. Jak dobrze, dziewczynki grzeczniejsze, łatwiejsze w wychowaniu są zdecydowanie...
 Snu nie potrzebuje wcale albo tyle co nic prawie, czy nie wie że śnić o rzeczach ulotnych czasem też trzeba..?
Płakać uwielbia i głosem operowym donośnym na wskroś przejmującym, nas co dzień obdarza, tylko myślę sobie, gdzie u nas w rodzinie głos operowy, tubalny podobny się znajdzie…. No tak jest jeden, po dziadku być może, ale żeby operowy to wcale tylko głosem chóralnym od święta w kościele odśpiewa „Mój dobry Boże…”
Wciąż w ruchu jest jakby nie chciała minuty sekundy ni nawet życia uronić…
I nudzi się wciąż teatralnie, a matka się dwoi i troi i błazna angaż od ręki by dostać mogła gdyby tylko chciała, co rusz ją zabawia i pfff… i buuuu….. patataj…. i scenki odgrywa i wiersze Tuwima, Brzechwy, Fredry deklamuje i w środku nocy jak amen w pacierzu wyrecytuje z pamięci zwrotkę każdą już nawet…
 A uśmiech swój ceni szczególnie i nie nie szasta na prawo na lewo, o nie, trzeba na niego zasłużyć niemało, ale przysięgam gdy już się uśmiechnie to jaśniej sie robi wokoło...
I rzeczy szlachetnych nas uczy, że cierpliwość granic mieć nie może, że miłość bezgraniczna i bezinteresowna być musi…

Taki przypadek nam się trafił... A wokół Niej cały nasz świat się kręci i Ona naszym całym światem…


wtorek, 26 listopada 2013

Otatni z cyklu Co by tu komu by tu tym razem uniwersalnie




Smak bólu oslodzi i wiadomo przeciez ze smutki dzielone na pół sie odczuwa



w wozku ukolysze



 mapie sie przyjrzy z uwaga



i operacje na sercu otawartym niemalże przeprowadzi







świnię do kupy poskładać, niech w garść się weźmie


i swiat piekniejszy wyczaruje na chwile choć jedną



a zamek w nim może zobaczy

 


na pufie przysiądzie


o tym co to to te koła zebate i po co to komu i na co...


o Pinokiu co kłamstwa ukryć nie umie

 


o wilku morskim co niejedno już widział mimo że na jedno oko



owce pod palcami poczuje


kury prosiaki a i krolika jednego do zagrody zagoni


i stosownie do okazji się ubierze



potem zgłodnieje i owoce zgrabnie pokroi


czy bombonierke na osłode


a moze mleko swieze i jaja kurze raczej

 i tosty na sniadanie koniecznie


na talerzyku ułoży a może i nawet na piknik zabierze


domino z namysłem ułoży


wieże wysoka że hen zbuduje


lub też pociąg co to sie od "a" zaczyna a na "z" kończy


 historie własna o smoku ułoży



i na łosiu w sina dal ach w sina dal wyruszy


potem to wszystko uwieczni żeby czar wspomnień jeszcze kiedyś odzyskać...