Słodkości Mąż przytargał własnymi ręcami uzbierane, prosto z drzewa nazrywane :):):)
Maryś wcina, uwielbia, kilogramami jadłaby, ogonek zgrabnie urywa, pestkę wydłubuje bezbłędnie.
A, że świeże mleko, śmietane, masło i inne dobroci co weekend mamy i mleka zsiadłego cały gar się uzbierał, mąż mówi sera byś zrobiła, to robię Mężu.
i koktajl truskawkowy się rozumie, rzecz jasna :)
i bazylka świeżuteńka do bólu, do pachnących pomidorów z mozzarelką, którą Maryś kocha prawie tak samo jak ziemniaki ;)
ale smaku narobiłaś! :))) A Maryś jest cudowna, maleńka :) Pozdrawiam dziewczyny!
OdpowiedzUsuńTo do roboty niech mama tez robi koktajl :) Buziaki rownież :)
UsuńAle pyszności:)
OdpowiedzUsuńSama dobroć :)
UsuńIle pyszności :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOjej :) Jakie słodkości :*
OdpowiedzUsuńSer? Wow!!! Brawo:)
Ser wyszedł twardy jak kamień, bo zamiast do babci ekspertki od spraw wszelakich lecieć to głupia googlom zaufałam :)
UsuńWitam serdecznie, zapraszam do dodania swojego bloga do spisu blogow o ciazy i macierzynstwie :)
OdpowiedzUsuńSpis znajduje sie tutaj:
http://spisblogowociazy.blogspot.co.uk/
Oj, sera takiego domowej roboty to i ja bym wciągnęła, uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńTo się małżonek postarał :)
Marysieńka jest bardzo urocza, piękne oczy ma.
Serek i maselko domowej roboty cud miod :)
Usuńależ świetnie mieć dostęp do prawdziwego mleka!
OdpowiedzUsuńTakie bym Zośce dała... bo uhatych niekoniecznie - wolimy migdałowe. Może uprosimy na wsi niebawem... hmm...
a, i super patent ze spinaczowymi opisami! Czad! ściągam :D
Maryś słodka niezmiennie... :)
Marys kazdy dzien zaczyna i konczy mlekiem swiezutkim :) Spinacze polecam :)
Usuń