Maryś nader euforycznie podeszła do zoo. Że piski, że ochy, achy i siłą odciąganie od klatki zwięrzęcia każdego. Ulubieńce Maryś - kuce- bo po pysku pogłaskać, bezpiecznie dość, się dały. Miłością szczególną obdarzyła również barierkę, od której oderwać się, ni na pół minuty nie chciała.
Gotowi?
Biegiem- inaczej nie potrafi.
Plażing, smażing.... :)
Kombinuje, gdzie spierniczyć.
I wierze, że mogłaby tak cały dzień- wtom i nazad, wtom i nazad....
Szalona :)
OdpowiedzUsuńGdzie byliście w zoo?
:) A zoo w Chorzowie :)
Usuń