Translate

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Czym zająć dziecko, czyli aleś matko wymyśliła.

Chcesz wyjść raz na miesiąc, co ja gadam na miesiąc na dwa nawet(!) ze znajomy się spotkać, film jakiś wreszcie obejrzeć, że już o kinie nie wspomnę nawet, teatr (egzotyka jakaś), dziecko jakimś siódmym zmysłem chyba (bo nie wiem jak inaczej niby) wyczuwa, wywęszy, zwietrzy w te pędy, że chcesz pobyć sama, samiuśka, przez godzinę choć tą wolną świnią dziką się stać, beztrosko po sklepach poswawolić, nacieszyć się jak głupek każdym majonezem czy tam kiełbasą krakowską nawet. Wyłączyć się i o pieluchach, zupkach i innych cholerstwach na chwilę choć nie myśleć, bo kto mi zabroni? A zabroni! Nie miej złudzeć, dziecko Cie wyczuje, i tak właśnie, że ryczeć teraz będę drzeć się nawet i jakby co to spać wcale nie mam zamiaru, więc nawet nie probujcie.

Oto 6 sprawdzonych czasoumilaczy, czyli jak wyrwać chwilę dla siebie.

Taktyka nr 1 "na głupa". Podsuwanie ukradkiem, że niby niechcący urządzeń typu myszka, pendrive, zegarek, wąż od laktatora (efekty szczególnie zadowalające i niespodziewane zainteresowanie przezroczystym kawalkiem węża).

Taktyna nr 2 czyli "mała gastronomia". Kiełbasa zwyczajna, a najchętniej kabanos francuski (niech sobie przecież gust od maleńkości wyrabia) potrafi skutecznie zajać dziecko na 15 minut, działają również chrupki typu flips, jak również wafle.

Taktyka nr 3 "na elektyryka". Wszelkie kable, kabelki, im bardziej gumiaste i sprężyste tym lepiej.

Taktyka nr 4 "na farmacetę". Opakowania po tabletach, jak również papierowe metki są tak interesujące jak żaden misiek, klocki czy inne zabawki moga nie istnieć.

Taktyka nr 5 "na kioskarza". Gazety, czasopisma, tygodniki, Fakt nawet, pozwalają rozładować emocje małego człowieka jak nic, frustracji dać ujście. Targanie, szarpanie, rozrywanie, wszystkie chwyty dozwolone (mała uwaga, jednym okiem zerkamy, czy aby mała rączka cichaczem nie upchała kawałka do ust).

Taktyka nr 6  "na desperata", czyli nie zważając na jęki i zawodzenia, udając że słuch to już nie pierwszej młodości mamy,  podrzucamy dziecko babci i tutaj dzikie świnie szaleją nawet kilka godzin w błogiej ciszy i beztrosce.


Nasze zabawiacze, czasoumilacze wyglądają tak:




I nikt juz nie powie jakie te zabawki drogie, czego to juz nie wymysla... A moze by tak pod choinkę pęczek kabanosów? :)

4 komentarze:

  1. zapomniałaś o foliowym woreczku, o którym powiedziałabym nawet ,,usypiacz" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiści jak mogłam o woreczkach zapomnieć i u nas działają bez zarzutu :) dopisuję do listy :)

      Usuń
  2. U nas wspaniale działa odkurzacz i pralka. Przed pralką to mu nawet dywanik wyłożyłam. Co najmniej 10 minut spokoju.
    Pragnę poinformować, że nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Zapraszam do zabawy i pozdrawiam serdecznie!:) pamietnikmatkiwariatki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, ja tez dziecko przed wlaczona pralka sadzam ;) i fakt max 10 minut dzieciak z głowy ;) Dziękuje serdecznie za nominację, miłe to bardzo.

      Usuń