Słodkości Mąż przytargał własnymi ręcami uzbierane, prosto z drzewa nazrywane :):):)
Maryś wcina, uwielbia, kilogramami jadłaby, ogonek zgrabnie urywa, pestkę wydłubuje bezbłędnie.
A, że świeże mleko, śmietane, masło i inne dobroci co weekend mamy i mleka zsiadłego cały gar się uzbierał, mąż mówi sera byś zrobiła, to robię Mężu.
i koktajl truskawkowy się rozumie, rzecz jasna :)
i bazylka świeżuteńka do bólu, do pachnących pomidorów z mozzarelką, którą Maryś kocha prawie tak samo jak ziemniaki ;)